Fikcja doręczenia – czas zlikwidować fikcję fikcji doręczenia
19 listopada 2016 2020-06-30 14:24Fikcja doręczenia – czas zlikwidować fikcję fikcji doręczenia
Fikcja doręczenia – czas zlikwidować fikcję fikcji doręczenia
Kto zajmuje się prawem, ten wie, co oznacza fikcja doręczenia. Dla niewtajemniczonych – fikcja doręczenia polega na przyjęciu założenia (domniemania prawnego), że adresat otrzymał przesyłkę z sądu, mimo iż faktycznie jej nie otrzymał. Fikcja doręczenia ma miejsce wtedy, gdy zawiadomienie z sądu nie zostanie odebrane przez adresata, choć dwukrotnie było awizowane. Pozwala to na kontynuowanie procesu sądowego i niezasłanianie się nieodebraniem pisma z sądu. Adresat przesyłki, który jej nie odebrał mimo dwukrotnego awizowania, musi liczyć się z konsekwencjami prawnymi, tak jakby odebrał przesyłkę z sądu. Sąd wówczas uznaje, że korespondencja została doręczona i biegną terminy procesowe, choćby na odwołanie się. Nie ma przy tym znaczenia, czy adresat faktycznie odebrał przesyłkę i czy ma jakąś wiedzę o kierowanej do niego korespondencji z sądu.
Fikcję doręczenia można obalić. Adresat musi wtedy udowodnić, że korespondencja wysłana do niego i doręczona w ramach fikcji doręczenia faktycznie do niego nie dotarła, bo np. zmienił miejsce zamieszkania lub adres podany przez stronę w pozwie był nieprawidłowy.
Zastosowanie fikcji doręczenia często dotyka dłużników, którzy o wydanym nakazie zapłaty dowiadują się dopiero od komornika i to w momencie zajęcia przez niego wynagrodzenia za pracę lub konta bankowego. Ostatnio trafił mi się ponownie taki przypadek. Firma windykacyjna kupiła wierzytelność od firmy ubezpieczeniowej. Dłużnik zmienił adres zamieszkania, lecz firma windykacyjna o tym nie wiedziała, bo kupując wierzytelność przejęła dokumenty zawierające poprzedni adres zamieszkania. Dłużnik nie wiedział o tym, że firma windykacyjna kupiła wierzytelność, bo nie dostał żadnej informacji o tym, gdyż zmienił adres zamieszkania i nie mógł zapoznać się z informacją o sprzedaży długu, która została do niego wysłana na poprzedni adres zamieszkania. Firma windykacyjna uzyskała nakaz zapłaty, nakaz się uprawomocnił, bo dłużnik nie wiedział o jego wydaniu, więc nie mógł skutecznie się odwołać od nakazu. Dłużnik dowiedział się o “jakimś nakazie” w sytuacji, gdy płacił w sklepie kartą płatniczą i transakcja została odrzucona. Udał się więc do banku i tam powiedziano mu o zajęciu konta bankowego przez komornika. Następnie poszedł do komornika i powziął wiedze o tym, że przeciwko niemu został wydany nakaz zapłaty.
Dług wynosił kilka tysięcy, a że dłużnik posiadał takie środki na koncie, to zajęcie komornicze za jednym razem zaspokoiło należność dla wierzyciela. Teoretycznie dłużnik mógłby odwołać się od tego poprzez złożenie wniosku o przywrócenie terminu na złożenie sprzeciwu od nakazu zapłaty. Wtedy musiałby wykazać, że pod adresem wskazanym w pozwie przez wierzyciela nie mieszkał i niemożliwe było odebranie korespondencji z sądu zawierającej nakaz zapłaty. W ten sposób obaliłby fikcję doręczenia. Dłużnik jednak zrezygnował z tego, bo uznał, że “bawienie się w sądzie” będzie długo trwało, a pieniędzy pewnie komornik i tak nie zwróci. Pieniądze zostały z konta pobrane, a sprawa zakończyła się szybką egzekucją. Komornik może być dumny z szybkości postępowania. Dłużnik po raz kolejny został pozostawiony sam sobie.
Tak właśnie działa fikcja doręczenia. Firmy windykacyjne to wykorzystują. Czasem nawet celowo podają błędny adres, aby dłużnik nie mógł się odwołać. Potem kierują sprawę do komornika, aby szybko odzyskać należność. Czy organy państwa w tym sądy tego nie zauważają? Prezesi sądów mogą pochwalić się dobrymi statystykami w ilości wydawanych nakazach zapłaty, a komornicy dopisać kolejne cyfry do swoich dochodów.
Kilka miesięcy temu problem zauważył Piotr Liroy-Marzec, poseł z ruchu Kukiz’15. Zwrócił się on do Ministerstwa Sprawiedliwości o podjęcie prac legislacyjnych w celu zniesienia domniemania doręczenia zastępczego. Jednak przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości uznał, że fikcja doręczenia jest potrzebna i ministerstwo nie widzi potrzeby zmiany. //www.rp.pl/W-sadzie-i-urzedzie/301209879-Czy-nie-skasowac-fikcji-doreczen-pism-sadowych.html#ap-1
Ciekawe czy ten przedstawiciel powiedziałby to samo dłużnikowi, który z dnia na dzień został pozbawiony środków na koncie, bo nie miał pojęcia o toczącej się sprawie o zapłatę.
Moim zdaniem fikcja doręczenia to fikcja. Celowo używam takiego powtórzenia, by zwrócić uwagę na poważny problem. W dzisiejszych czasach, w erze informatyki i komunikacji elektronicznej można byłoby stworzyć bardziej praktyczne sposoby doręczania pism sądowych. Ile razy jeszcze dłużnik straci pieniądze przez to, że firma windykacyjna w sądzie poda nieaktualny lub celowo błędny adres, tak by dłużnik nie mógł się odwołać? Co musi się stać, aby ustawodawca zauważył problem? Wszyscy wiedzą, że doręczenie zastępcze to nie fikcja doręczenia, ale anachronizm w działalności sądów popierany przez ustawodawcę. Sędziom nie chce się modernizować sądów, bo przyzwyczajeni są do wygody i swoich przywilejów. Łatwiej im zasłonić się skomplikowanymi pojęciami prawniczymi, takimi jak fikcja doręczenia, które w ich mniemaniu dłużnik powinien przyjąć bez zastrzeżeń.
Comment (1)
gacek
I to jest właśnie CHORY KRAJ. W większości krajów UE pismo z sądu musi być doręczone do rąk dłużnika – tzw prawo do informacji i obrony. A u nas jesteś na wakacjach wystarczy że miesięcznych przychodzi pismo z sądu, ciebie nie ma, lub już tu nie mieszkasz a za 2 tygodnie wyrok o nakaz zapłaty a co najlepsze nic o tym nie wiesz. Nawet nie starczy czasu na odwołanie bo ten okres to tylko 7 dni