fbpx

Dlaczego dłużnicy nie korzystają z upadłości konsumenckiej?

Dlaczego dłużnicy nie korzystają z upadłości konsumenckiej?

Artykuły / Jak wyjść z długów / Upadłość konsumencka

Dlaczego dłużnicy nie korzystają z upadłości konsumenckiej?

Wiedza o upadłości konsumenckiej wśród konsumentów wciąż jest niska. Dłużnicy nie korzystają z upadłości konsumenckiej, ponieważ w ogóle nie wiedzą o takiej procedurze.

Ostatnio rozmawiałem z klientem o możliwości poprowadzenia dla niego sprawy o upadłość konsumencką. Jego sytuacja finansowa i majątkowa była jak najbardziej odpowiednia do uzyskania tej formy oddłużenia. Klient posiadał ok. 60 tys. zł zadłużenia, jego dochody wynosiły 2000 zł do ręki, wierzyciele już wypowiadali umowy i kierowali sprawy do sądu, za chwilę miał pojawić się komornik. Korzystając z zalet postępowania upadłościowego, klient prawdopodobnie uzyskałby plan spłaty na poziomie ok. 600 zł miesięcznie przez okres 36 miesięcy. Jego wynagrodzenie byłoby zajęte przez syndyka, ale tylko do kwoty wolnej od zajęcia, czyli do kwoty ok. 1350 zł. Pozostała kwota przeznaczana byłaby na poczet spłaty wierzycieli. W sumie w okresie 36 miesięcy spłaciłby ok. 21 tys. zł (36 mc x 600 zł). Różnica między kwotą zadłużenia (60 tys. zł) a kwotą spłaconą w ramach upadłości podlegałaby umorzeniu. Klient miałby umorzoną kwotę ok. 39 tys. zł (różnica między 60 tys. zł a 21 tys. zł). To podstawowa zaleta upadłości konsumenckiej, że część długów jest umarzana pod warunkiem wykonania planu spłaty, czyli spłacania przez 36 miesięcy tego, co zostanie ustalone przez sąd.

Klient wyraził obawy o skutki upadłości konsumenckiej polegające na zawiadomieniu jego pracodawcy o zajęciu wynagrodzenia… Klient pochodzi z małej miejscowości i będzie dla niego wstydem, jeśli pracodawca dowie się o upadłości konsumenckiej. Próbowałem tłumaczyć klientowi, że jeśli nic nie zrobi ze swoją sytuacją, to komornik zajmie jego wynagrodzenie i wtedy pracodawca również dowie się o jego problemach. Klient zdecydował się na indywidualne rozmowy z wierzycielami w nadziei, że uzyska korzystne warunki restrukturyzacji.

Uzyskując dochody na stałym poziomie i mając raty kredytów prawie takie same jak dochody, prędzej czy później nie damy rady tego spłacać. Jeden lub drugi bank nie zgodzi się na zmianę warunków umowy i wypowie kredyt. Sprawa w końcu trafi do komornika i dochody klienta zostaną zajęte. Możliwości finansowe będą ograniczone, co przełoży się na opóźnienia w kolejnych zobowiązaniach. Następni wierzyciele również wystąpią do komornika. Kwota zadłużenia zwiększy się o odsetki, koszty sądowe i komornicze. Aż trudno uwierzyć, że dłużnik w takiej sytuacji nie decyduje się na upadłość konsumencką, która umożliwi mu częściowe umorzenie długów.

Zauważam, że takie postawy, jak tego przykładowego klienta, biorą się z tylko i wyłącznie z niewiedzy oraz przekonania, że samemu poradzimy sobie lepiej. Tymczasem gdybyśmy sami radzili sobie lepiej, to nie doprowadzilibyśmy do wizji pojawienia się komornika. Dłużnik jest przekonany, że wierzyciele i banki po prostu umorzą mu część długów tylko dlatego, że on się o to do nich zwróci. Dłużnik często prezentuje postawę, w której oczekuje kolejnych pożyczek, mimo że jest już mocno zakredytowany i jedynym dla niego rozwiązaniem jest radykalne przecięcie spirali zadłużenia.

Dla dłużnika przeszkodą w ogłoszeniu upadłości konsumenckiej jest to, że dowie się o tym pracodawca, a nie rozumie, że to samo go czeka, gdy pojawi się komornik. Często dłużnik używa tego typu określeń, nie zdając sobie sprawy, że pewne skutki tak czy inaczej nastąpią. Generalnie dłużnik chciałby, aby ktoś jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zabrał od niego wszystkie długi oraz aby odbyło się to jak najmniejszym kosztem. Wszystkie te wyobrażenia wynikają z niskiej społecznej świadomości o tym, jak wygląda proces wychodzenia z długów.

 

Leave your thought here